Lazy Sunday. Czego możemy się nauczyć od Irlandczyków

By 15 November 2015 Lazy Sunday

Irlan­dia, kraj przez wielu nazy­wany zieloną wyspą — i słusznie, ponieważ z uwa­gi na kli­mat i niezbyt gęstą zabu­dowę, kolor zielony spoglą­da na nas praw­ie z każdego rogu. To jed­nak nie przy­ro­da, a ludzie będą bohat­era­mi dzisiejszego wpisu — o tym czego się nauczyłem od Irland­czyków przez (praw­ie) rok.

Kul­tura danego kra­ju czy nastaw­ie­nie ludzi w nim mieszka­ją­cych to tem­at bard­zo częs­to pomi­jany w dyskus­jach o danym kra­ju, co jest abso­lut­nie niezrozu­mi­ałe — to prze­cież naj­ciekawsza część mieszka­nia daleko od domu i rodziny! Poniżej kil­ka postaw, które wydały mi się warte przekaza­nia, z lekkim przym­róże­niem oka ;)

1. Czas jest względny

Umaw­ia­jąc się na spotkanie, należy dopre­cy­zować czy chodzi nam o ‘Irish time’ czy o ten zwykły. Co ciekawe, więk­szość osób, które ma się spotkać spóź­nia się o mniej więcej tyle samo, przez co nikt nie czeka. Niby dro­bi­azg, ale dzię­ki temu łat­wo uniknąć niepotrzeb­ne­go poś­piechu w drodze na umówione spotkanie, jeśli wiemy że nikt nie będzie miał nam za złe drob­ne­go spóźnienia.

2. Pub jest ważnym miejscem

Puby są nieodłączną częś­cią kul­tu­ry i w samym Dublin­ie są ich set­ki — od malut­kich lokali, po ogromne miejs­ca. Dzi­ała­ją one jed­nak w zupełnie inny sposób, niż np. w Polsce — pub jest miejscem spotkań nie tylko przy piwie — może­my tam zjeść lunch czy obi­ad (w więk­szoś­ci miejsc naprawdę super smaczne!), obe­jrzeć wydarze­nie sportowe czy (cza­sa­mi) napić się herbaty lub kawy.

3. Piwo jest ważnym napojem

A w szczegól­noś­ci pro­dukowany lokalnie Guin­ness. W niemal każdej restau­racji zna­jdziemy potrawę przyrząd­zoną z jego uży­ciem, chleb wyp­iekany z jego dodatkiem, a dla spragnionych oczy­wiś­cie pozosta­je po pros­tu pinta.

Z cieka­wostek — nie tak dawno temu Guin­ness był podawany w szpi­ta­lach po zab­ie­gach oraz daw­com krwi jako bogate źródło żelaza!

Swo­ją drogą, udzie­le­nie na pytanie ‘jak dłu­go byłeś w X’ odpowiedzi wyrażonej w pin­tach nie jest czymś dziwnym ;)

Co ciekawe — pomi­mo naprawdę dużych iloś­ci spoży­wanego piwa, widok agresy­wnej, pijanej oso­by na uli­cy jest czymś bard­zo niecodziennym.

4. Wszystko będzie dobrze, a jeśli nie, to patrz punkt pierwszy…

Kiedyś wydawało mi się, że naprawdę od wielu spraw potrafię się odciąć i nie prze­j­mować niepotrzeb­nie, ale dopiero w Irlandii dostrzegłem, że jestem w tym co najwyżej ama­torem ;) Irland­czy­cy nie prze­j­mu­ją się prob­le­ma­mi, a już w szczegól­noś­ci tymi, na które nie mają wpły­wu. Wychodzą z założe­nia, że prob­le­my po pros­tu są i trze­ba próbować je rozwiązy­wać jeśli się da, ale nie moż­na się nimi umartwiać. I wiecie co? To naprawdę działa!

5. Prawo jest, ale nie jest to najważniejsza rzecz świata

Pra­wo w Irlandii oczy­wiś­cie ist­nieje, jest przestrze­gane i egzek­wowane, ale Irland­czy­cy mają do niego bard­zo zdrowe pode­jś­cie. Więk­szość przepisów jest naprawdę archaicz­na (zwierzę­ta domowe podle­ga­ją tak właś­ci­wie tym samym przepi­som, co zwierzę­ta na farmie; chcąc posi­adać konia w Dublin­ie, konieczne jest posi­adanie min. akra zie­mi), nowe tech­nolo­gie nie są wprost wyszczegól­nione we wszys­t­kich ustawach (przestępst­wa kom­put­erowe w dużej więk­szoś­ci są ści­gane z para­grafów o zwykłych przestępst­wach), a część z nich może być przed­miotem żarów (jak np. przepis z 2006 mówią­cy o tym, że uży­cie broni jądrowej w mieś­cie jest wykroczeniem…).

Jed­nocześnie nie jest to prob­le­mem, żeby społeczeńst­wo funkcjonowało nor­mal­nie i zgod­nie z dobry­mi oby­cza­ja­mi, po pros­tu pra­wo inter­pre­towane jest nie dosłown­ie, bez doszuki­wa­nia się luk, wyjątków i zas­tanaw­ia­nia nad znacze­niem słów.

W tym punkcie należy też wspom­nieć o niecodzi­en­nym poczu­ciu humoru w odniesie­niu do for­mal­nych spraw — np. browar Guin­nes­sa został ory­gi­nal­nie wydzierżaw­iony na 9000 lat, przy rocznej opła­cie o równowartoś­ci mniej więcej 250zł . Założy­ciel browaru zro­bił niezły interes ;)

6. ‘Jak się masz?’

Stan­dar­d­owym przy­wi­taniem w Polsce jest ‘witam’, albo ‘dzień dobry’ — grzeczne, choć nieco z dys­tansem. W Irlandii najczęś­ciej moż­na się spotkać z ‘How are you’ lub ‘How is your day’ — co zabawniejsze, nieudzie­le­nie odpowiedzi nie jest też afron­tem, może­my po pros­tu odpowiedzieć tym samym pytaniem.

Nieprzy­pad­kowo Irland­czy­cy są jed­ny­mi z najsym­pa­ty­czniejszych nar­o­dowoś­ci, z jaki­mi miałem przy­jem­ność się spotkać. Praw­ie nigdy nie zostaniecie oce­nieni z góry czy odrzuceni tylko z uwa­gi na różnicę poglądów — prędzej zostanie wys­tosowane zaprosze­nie na piwo, żeby poroz­maw­iać o tym i wspól­nie się pośmi­ać. Podob­nie rzecz ma się z wydarzeni­a­mi sportowy­mi — pod­czas ważnego tutaj meczu rug­by, kibice prze­ci­wnych drużyn baw­ili się wspól­nie, pociesza­li się nawza­jem gdy jed­na z nich zdoby­wała punkt i wspól­nie cieszyli się ze zwycięst­wa jed­nej z nich. Jak widać, da się ;)

Wszys­tko to sprowadza się po pros­tu do zwykłego sza­cunku do drugiej osoby.

7. Kuchnia Irlandzka

O typowo tute­jszej kuch­ni moż­na powiedzieć dwie rzeczy: wyglą­da abso­lut­nie nieapety­cznie i jest przepysz­na. A, no i bekon pasu­je do wszystkiego ;)

Podsumowanie

Irlan­dia to malut­ki, ale bard­zo ciekawy kraj, w którym myślę każdy zna­jdzie coś dla siebie. Szczegól­nie w pode­jś­ciu do świa­ta myślę że wielu z nas mogło­by się czegoś nauczyć.

Zachę­cam do odwiedzenia na parę dni (z wielu miast Pol­s­ki moż­na znaleźć tanie połączenia Ryanair), a w między­cza­sie zachę­cam do prze­jrzenia zdjęć na blogu mrumk.pl