Jutro dzień dziecka i mimo, że część z czytelników zapewne ma już plany komu i jaki prezent wręczyć, dzisiaj będzie trochę niecodziennie — o prezencie z tej okazji dla samych siebie.
Zapytasz pewnie “jak to?” — otóż w każdym z nas jest cząstka z dziecka, czy nam się to podoba czy nie. Wiele osób wręcz wypiera się tego — powinniśmy przecież być dorośli, a wszystko co zostało w nas z dziecka należy schować i ukryć przed światem — a to absolutny błąd!
Czy pamiętasz jak będąc dzieckiem, nie bałaś się marzyć? Byłaś astronautką, strażakiem czy superbohaterem, takim co ratuje świat, zwiedza odległe planety i zdejmuje koty z drzew?
Czy przejmowałaś się tym, co powiedział o Tobie X albo zastanawiałaś się, co ludzie sobie pomyślą jeśli coś zrobisz/powiesz?
Czy bałaś się zadać pytanie jeśli czegoś nie rozumiałaś, nawet jeśli wydawało Ci się, że to najoczywistsza rzecz na świecie?
Czy mając do dyspozycji kilka klocków, trochę taśmy i koce, nie budowałaś fortu, którego nie podbiłby nawet Atylla?
Dlaczego te cechy, kreatywność, ciekawość, nieprzejmowanie się drobnostkami, wielkie marzenia, nie mogłyby pomóc Ci w Twoim dorosłym życiu?
Najważniejsze , że to nie był ‘jakiś’ tam dzieciak z przeszłości, który nie istnieje, to byłaś Ty. Co więcej, to dziecko nadal jest w Tobie, bardziej lub mniej schowany, ale wciąż go w sobie masz! W psychologii nosi to nazwę Inner Child, osoby zainsteresowane odsyłam do prac Carla Junga, który jako jeden z pierwszych zdefiniował ten koncept. My z kolei zajmiemy się wyciągnięciem go z ukrycia :)
Przełamywanie strachu
W tym momencie zapewne przeszło Ci przez myśl, że przecież jesteś dorosła, nie możesz zachowywać się jak dziecko, to nie przystoi, nie powinno się tak robić, nie jest odpowiedzialne, bla bla bla bla. Częściowo masz rację, w ważnych sprawach, jak rodzina, bliscy czy kariera musisz być odpowiedzialna i podejmować przemyślane decyzje, ale to nie znaczy że nie możesz być jednoczesnie dzieckiem! Niestety, ten strach mamy trochę ‘wbudowany’, czy to przez normy społeczne czy przez wzorce i nie jest łatwo się tego pozbyć. Ostatnio np. byłem w sklepie Disney’a, moją uwage przykuły Tsum Tsum — małe pluszaki nawiązujące do znanych postaci z bajek. Spodobały mi się od razu więc wziąlem Tygryska i Słonia Dumbo (to dla Tesli) i poszedłem do kasy. Tam bardzo miła kasjerka zapytała czy to na prezent i czy zapakować. Odruchowo w mojej głowie pojawiła się myśl, zeby odpowiedzieć ‘tak’, przecież to drobne kłamstewko i nic nie zaszkodzi. Ale zaraz później zapytałem się — ale dlaczego mam mówić nieprawdę? Przecież nie robię nikomu krzywdy, zakup nie jest związany z żadną tajemnicą, po prostu kupuję zabawkę, która mi się sposobała. Odpowiedziałem więc zgodnie z prawdą, że nie, jedno dla mnie, drugie dla kota. I wiecie co? I nic. Kasjerka nie spojrzała na mnie jak na dziwaka, nie skrytykowała, zamieniliśmy jedynie parę zdań na temat tego jakie są świetne i jak dużo osób się one podobają.
Przełamanie strachu będzie dla wielu najtrudniejszą część, ale zaufaj nam — naprawdę warto i naprawdę nie ma się czego obawiać :)
Zrób sobie prezent
Mam nadzieję, że przekonaliśmy Cię do tego momentu że warto :) Zatem przejdźmy do najważniejszej części — jaki prezent możesz zrobić swojemu wewnętrznemu dziecku? Możliwości jest mnóstwo :)
Komiksy / kreskówki
Będąc dzieckiem na pewno miałaś swoją ulubioną bajkę lub komiks — taki, który mogłaś oglądać 15 razy ten sam odcinek i nadal bawiły Cię dialogi? Jest spora szansa, że ma on wydanie DVD lub pełnometrażowy film! Stawiam swoją kolekcję płyt Scooby Doo (już całe dwie :D), że nadal będziesz miała mnóstwo przyjemności z obejrzenia bajki po cieżkim dniu w pracy lub w wieczór, kiedy po prostu czujesz się słabiej!
Remont mieszkania
Prędzej czy później będzie Cię czekało np. malowanie ścian, czy przynajmniej ich odświeżenie. Na pewno przynajmniej raz w przeszłości zastanawiałeś się jak w tym miejscu wyglądałoby Twoje imie wypisane metrowymi literami — teraz masz niepowtarzalną okazję, żeby sprawdzić! Chwilę później możesz to zamalować, a może akurat Ci się spodoba :)
Śnieg
Trochę nie ta pora roku, ale część z czytelników zapewne jest zaznajomiona z konceptem odśnieżania podjazdu/chodnika. Z serii czy wiesz, że… można z tego sniegu ulepić bałwana?! Węgla możesz nie mieć pod ręką, ale oczy z kapsli od butelek też się nadają ;)
Zabawki
Tak, to miejsce w którym możesz powiedzieć na głos, że chcesz farmę mrówek na biurko! Nam też się podoba :D Tak samo jak Tsum Tsumy, puzzle, klocki lego (są też programowalne!), zabawki z kinder niespodzianek i karty 3D z promocji w jednym z marketów. Wystarczy wybrać się do najbliższego sklepu z zabawkami i gwarantujemy, że spędzisz tam niemało czasu wybierając ‘tą jedną’ albo pieniędzy biorąc ‘wszystkie fajne’ ;)
Wyobraźnia
Nawet jeśli to dziś jest ten dzień, kiedy potrzebujesz wsparcia swojego wewnętrznego dziecka, nie masz najmniejszej ochoty iść do sklepu lub czekać na przesyłkę, masz jeszcze najważniejszą rzecz — swoją wyobraźnie! Pomyśl, kim jesteś w swoich wyobrażeniach, co robisz, jak się zachowujesz, co Cię bawi i cieszy. Możesz też wziąć kartkę i to napisać. Albo narysować. Albo z tej kartki zbudować samolot, który pilotujesz. Albo z koców i kołder zrobić miejsce, w którym czujesz się po prostu dobrze i wygodnie. Możliwości są nieograniczone, jedyne, co je ogranicza, to Ty sama!
Baw się!
Przede wszystkim pozwól swojemu wewnętrznemu dziecku być sobą nie tylko od okazji, w kontrolowanych sytuacjach. Jeśli usłyszysz ulubioną piosenkę idąc chodnikiem, nie bój się zatańczyć! Zrób obrót, zaśpiwaj po cichu. Idąc chodnikiem uważaj na linie łączące płyty, pamiętasz przecież, że nie wolno na nie nadepnąć :D Lecąc samolotem świetnym sposobem na zabicie czasu jest robienie min z dzieckiem, które siedzi w rzędzie przed Tobą — oboje będziecie mieli świetny ubaw! Przygotowując kolację, zrób buźki swoim potrawom, albo zostaw wiadomość dla drugiej osoby! Wchodząc po schodach, zorganizuj wyścig (oczywiście żeby było sprawiedliwie, powiedz o tym drugiej osobie dopiero mając odpowiednią przewagę!).
Pamiętam, jak za pierwszym razem kiedy Ania widziała, jak ganiam się z Teslą w kółko po mieszkaniu, to (Ania nie Tesla) była dość przestraszona, ale widząc jak wielki frajdę daje to nam obu, po prostu miała z nas ogromny ubaw.
PS. I tak, możesz wskoczyć w tą kałużę po następnym deszczu!
Odreagowywuj
Dorosłe życie wiąże się z dużą ilością problemów i stresów, które często rozładowujemy w negatywny sposób, lub co gorsza nie robimy tego wcale. Następnym razem, gdy ktoś niesłusznie Cię skrytykuje pokaż mu język (w myślach oczywiście). Jeśli miałaś straszny dzień w pracy, nie odmawiaj sobie wieczora przy kreskówkach / książce pod kocem. A zjedzony raz na jakiś czas fast-food jeśli absolutnie masz na niego ochotę też raczej nie zaszkodzi (o ile ten ‘czas’ liczymy minimum w dniach/tygodniach ;) ).
Co więcej, można to też wykorzystać w pracy — po ostatnim projekcie, gorących chwilach przed jego wydaniem, pojawiły się zgrzyty na linii programiści-testerzy? Zorganizuj bitwę na śnieżki pomiędzy zespołami, zróbcie nalot na drugi zespół używając NerfGun’ów albo sprezentujcie im wielki, różowo-brokatowy tort w ramach przeprosin i naprawiania relacji. Bo dlaczego nie?
Ale przede wszystkim…
… nie bój się! Wiemy, że to nie jest proste, że większość z nas ma blokadę, żeby wypuścić swojego wewnętrznego dzieciaka ‘na wolność’, sami nadal czasem się tego wstydzimy czy obawiamy, cały czas pracujemy nad tym. Możesz jednak być pewny, że Twój partner na pewno nie skrytykuje Cie, jeśli któregoś wieczora powiesz mu, że masz ochotę obejrzeć kreskówkę. Sprzedawca w sklepie nie rzuci klątwy, kiedy będziesz kupowała dla siebie zabawkę. A świat się nie zawali, jeśli na jeden wieczór schowasz się pod kołdrą z kubkiem kakao.
I po co to wszystko?
Wcześniej skupiliśmy się na tym, co możesz dać swojemu wewnętrznemu dziecku w ramach prezentu, ale jeśli dopiero zaczniesz go odkrywać, zapewne zastanawiasz się po co to wszystko?
Poprawna odpowiedź brzmi: nie wiem. Każdy ma inne potrzeby i inaczej skorzysta z takiego wewnętrznego otwarcia. Mogę powiedzieć jednak co mi to dało — przede wszystkim dużo lepiej radzę sobie ze stresami. Odkąd pamiętam najdrobniejsze problemy powodowały u mnie stres, obawy i myślenie o najczarniejszych scenariuszach. Teraz potrafię się od tego lepiej odciąć, nadal widze ryzyka i potencjalne scenariusze, ale potrafie pokazać im przysłowiowy język. Przestałem się też przejmować tym, co inni myślą czy mówią o mnie — spotykałem się z wieloma negatywnymi opiniami, które często wynikały z niepełnego obrazu, nieznajomości sytuacji itp. Realnie nie da się powiedzieć wszystkim wszystkiego, nawet wtedy może to zostać odebrane jako próa usprawiedliwiania się. Teraz po prostu się tym nie przejmuje, nie mam potrzeby udowodnić wszystkim, którzy się mylą na mój temat, że nie mają racji. Po prostu się z nimi ‘nie bawię’. Największym zaskoczeniem była dla mnie jednak umiejętność rozwiązywania problemów i znajdywania rozwiązań — wcześniej mój umysł bez mojego udziału odrzucał pomysły nierealne czy wręcz idiotyczne. Okazuje się jednak, że to te pomysły najczęściej prowadzą mnie do najlepszego rozwiązania — zamiast zastanawiać się jak w warunkach które mam najlepiej rozwiązać problem, teraz myślę jakie jest najlepsze rozwiązanie problemu, a dopiero później o tym, co stoi na przeszkodzie żeby tak zrobić i jak te przeszkody ominąć. I wydaje mi się, że zacząłem lepiej dostrzegać to, co najważniejsze w życiu — drobne gesty, przyjemności życia codziennego. Potrafię się cieszyć jak dziecko, ‘rozmawiając’ z kotem; nie mam problemu, żeby złapać Anię za rękę i zatańczyć z nią na chodniku w środku miasta; kawałek plastiku który dostanę za zakupy powyżej 10zł jest w stanie przywołać uśmiech na mojej twarzy nawet po kiepskim dniu; w każdej negatywnej sytuacji dostrzegam jakiś pozytyw, choćby był najbardziej błahy i nieistotny.
Tak, dogadałem się ze swoim wewnętrznym dzieckiem. I nie żałuję tego ani trochę! I tego także Tobie życzę. Zrób pierwszy krok, odszukaj je w sobie, wyciągnij do niego rękę i zrób mu prezent z okazji jutrzejszego święta. Bo warto.