Niektórzy w ostatniej ankiecie pytali co słychać u Tesli — dzisiaj, w Światowy Dzień Zwierząt, trochę bardziej biograficzna notka, ale też garść porad jak ułożyć sobie życie z kotem. Obowiązkowa lektura, jeśli planujecie przygarnąć jakiekolwiek cztery łapy pod swój dach.
Kim jest Tesla
Tesla jest rasowym podwórkowcem — jej rodzice (a przynajmniej mama) jest dzikim kotem a sama Tesla także urodziła się na wolności. Jako ledwo chodzący kociak została porzucona (lub — patrząc na jej talenty — mogła się po prostu zgubić…) i znaleziona przez wolontariuszy z fundacji Kocie Życie. Była wtedy już bardzo zaniedbana i chora, przez co podczas leczenia nie przebywała z innymi kotami i miała dość ‘specjalne’ traktowanie. To ważne z punktu widzenia dalszej części.
Otóż Tesla w swoich zachowaniach jest dość mało ‘kocia’ — np. kiedy zbiega po schodach, słychać ją w całym mieszkaniu, ‘najeżenie’ sierści to jedna z opcji na zabawę z nami, a nie przejaw strachu, natomiast wielogodzinna higiena futerka jest w jej świecie czymś bardzo opcjonalnym. Do tego jest bardzo przyzwyczajona do tego, że ktoś się nią zajmuje i nie znosi być sama. No i oczywiście jako kot, nigdy nie pogardzi pełną miską czy smakołykiem.
Parę słów o adopcji
W tym miejscu nie sposób wspomnieć o wspaniałej robocie jakie robią fundacja Kocie Życie i inne, podobne. Co najważniejsze — koty (czy inne zwierzątka) nie są trzymane w schronisku czy zamkniętych klatkach w oczekiwaniu na adopcje, a mieszkają z wolontariuszami aż będą wystarczająco duże do adopcji. Dzięki temu zwierzęta są dużo bardziej ufne i łatwiej przyswajają się do nowego otoczenia.
Sam proces adopcji polega na zgłoszeniu się do jednego z wolontariuszy np. poprzez Facebooka lub telefonicznie i ustaleniu szczegółów. Często kotki są jeszcze np. w okresie kwarantanny, więc prawdopodobnie będziemy musieli poczekać kilka dni. Co ważne — kotka dostajemy zdrowego, z kompletem szczepień, i o ile nie jest to kociak — także wysterylizowanego. Wolontariusz też chętnie nam powie jak się opiekować zwierzakiem, a także trochę o charakterze tego jednego, którego przygarniamy. Można też dopytać o polecanych weterynarzy, żwirek czy cokolwiek nas zastanawia w związku z kocimi zwyczajami. Następnie podpisuje się umowę adopcyjną, która nas zobowiązuje do sterylizacji (o ile nie miała już miejsca), daje możliwość odwiedzenia i sprawdzenia warunków, w jakich kot żyje pracownikowi fundacji i zawiera klauzulę o tym, że fundacja przyjmie z powrotem kotka, jeśli z jakiegoś powodu nie będzie mógł on zamieszkać z osobą adoptującą. Całość jest związana z symboliczną opłatą (naprawdę symboliczną, nie pokrywa ona nawet wyżywienia tego kociaka przez czas pobytu u wolontariusza…) i możemy już wracać z naszym nowym towarzyszem do domu.
Kot w domu
O tym, czego się spodziewać mając kota w domu można by pisać książki (właściwie to już są, np. bardzo polecamy “Kot, instrukcja obsługi: rozwiązywanie problemów technicznych oraz dożywotnia konserwacja”). Koty jednak mają bardzo indywidualne charaktery i każdy jest inny — niektóre będą wdrapywać się na kolana i spać przez cały czas, unikając ruchu jak ognia, inne (w tym nasz) nigdy nie wyrastają z wieku kocięcego, jeszcze inne unikają ludzi i interakcja z nimi ogranicza się głównie do pór karmienia, bywają też koty wredne, które czerpią przyjemność z robienia na złość innym. Wszystkie jednak łączy jedno — potwornie przywiązują się ludzi, a ich inteligencja emocjonalna nieraz Was zaskoczy.
Przykładowo Tesla ma zadziwiającą pamięć do ludzi — dzieli naszych znajomych na tych, z którymi ona się bawi, tych, którzy mogą się z nią bawić oraz tych, którzy nawet się nie zbliżą, bo oberwą pazurem. Co ciekawe, pamięta ten podział nawet jeśli nie widzi kogoś kilka miesięcy. Z bardziej śmiesznych rzeczy gdy rodzice przyjechali do nas po raz pierwszy bardzo baliśmy się, że będzie się źle zachowywać — przez cały czas pobytu była wzorowym kotkiem, tylko po to by nadrobić zaraz po ich wyjeździe. Podobnie gdy pierwszy raz jechała do drugich rodziców w czasie świąt — pierwsze co zrobiła, to położyła się na kolanach tacie (który nie przepada za zwierzętami), czym wkupiła się w jego łaski. Teraz nie pozwala mu się do siebie zbliżać, ale mimo to sentyment u człowieka pozostał ;)
Jeszcze ciekawsze jest jej zachowanie w stosunku do nas — gdy zdarza nam się pracować w różnych pokojach, siada pośrodku i zaczyna przeraźliwie miauczeć, dopóki nie znajdziemy się w tym samym miejscu. Pocieszanie w gorsze dni — ‘kocie tulki’, mruczenie itp są już w miarę standardem. Do tego wszystkiego Ania jest tą bardziej zaufaną i może z Teslą zrobić dosłownie wszystko (łącznie z podniesieniem trzymając ją ‘pod łapami’) — z kolei Kuby rola w oczach kota jest bliżej związana z zabawami, bieganiem dookoła i uzupełnianiem miski.
Przyzwyczaj się też do dziwnych zachcianek kulinarnych — robiąc np. pizzę kawałek mozzarelli oraz dużo rukoli (!!) to obowiązkowa pozycja na kocim talerzu, inaczej foch i miauczenie.
Oczywiście kot to nie tylko przyjemności — np. nawyk drapania może być trudny do zaakceptowania (u nas na szczęście ma jedno miejsce, które drapie — ale do tego stopnia, że drewno (lita deska!) jest całe poharatane — wspomnę tutaj, że obcinanie pazurów to największa zbrodnia w jej hierarchii wartości i jest to możliwe tylko w tempie jednego pazura/dzień). Budzenie w nocy bo akurat jej się zgłodniało, przerywanie człowiekowi dowolnej czynności bo akurat ma ochotę się bawić czy krzyczenie, bo akurat stwierdziła że z takiej kuwety to ona korzystać nie będzie — to coś, do czego będziesz musiała się przyzwyczaić. Do tego ‘bulimia’ (raz na jakiś czas zdarza jej się objeść do momentu w którym jej niemały żołądek nie jest w stanie tego pomieścić) i kłaczki nie są najprzyjemniejszym aspektem dbania o zwierzaka.
Wychowanie, czyli co próbowali byśmy zrobić inaczej
Bogatsi o doświadczenia próbowali byśmy wychować ją nieco inaczej — Tesla to niespożyty pokład energii do zabawy i gdy była małym kociakiem było to urocze i słodkie — gryzienie w nos czy ucho przez kota niewiele większego od świnki morskiej było po prostu urocze. Dlatego nigdy nie próbowałem jej tego oduczyć. Niestety w dorosłym życiu przełożyło się to na zabawy w polowanie, gdzie ofiarą są stópki czy ręce. 6 kg kota, które uderza zębami w piszczel lub szczypie Cię za skórę nie jest już tak urocze. Na pewno nie pomogło, że ma ‘dzikie’ korzenie, ale nie ma co się czarować — to błąd w wychowaniu, który teraz pokutuje. Dlatego wychowując młode zwierzątko, zawsze pomyśl czy to co teraz jest takie ‘fajne’ i ‘słodkie’ nadal takie będzie za kilka lat — i lepiej wcześnie takie zachowanie usuwać.
Podsumowanie
Podsumowując, po tych 2 latach nie oddalibyśmy Tesli za żadne skarby — pomimo niektórych jej cech, nadal potrafi nas rozbroić wyciągając się na poduszkach (rekord to 130cm od pazurów przednich łap do czubka ogona), przytulając się z ceglaną ścianą czy po np. nosząc swoją myszkę-zabawkę do miski na karmienie. Prezenty dla nas w postaci przynoszenia misiów, gumek-recepturek i kapsli przestaliśmy nawet liczyć. To także sporo obowiązków, ale koty (i nie tylko) naprawdę potrafią okazać wdzięczność i samemu wyjść z pomocną łapą, gdy tego potrzebujemy.
Jeśli masz czas i ochotę pomóc ale nie masz możliwości adopcji kociaka — skontaktuj się z jakąś fundacją, na pewno możesz pomóc w inny sposób!
I owszem, jeśli nie było to dla Ciebie wcześniej oczywiste — jesteśmy kociarzami ;)
PS. Aktualne zdjęcia często znajdziecie na https://instagram.com/annapietras/ oraz https://instagram.com/tenkottesla/