#Lazy Sunday. Praca na wakacjach

By 22 March 2015 Lazy Sunday

To, że nie mamy ter­az cza­su to mało powiedziane ;) Ja prak­ty­cznie codzi­en­nie po pra­cy doczy­tu­ję, douczam się i poza Javą życia nie widzę xD Kuba podob­nie, w szczegól­noś­ci, że jego pro­jekt dzieje się glob­al­nie i częs­to wiec­zo­ra­mi ma spotka­nia i kon­fer­enc­je. W week­endy ja śmigam na uczel­nię w wer­sji naprawdę zmin­i­mal­i­zowanej do granic możli­woś­ci, a Kuba poma­ga w oga­r­ni­a­n­iu domowych obow­iązków. I tak nam zle­ci­ał sty­czeń, luty i leci marzec…

A pomysły wiszą. Nie wiem już który raz przekładamy różne ska­jpy i czaty, ale odkryliśmy, że zwycza­jnie nie damy rady i musimy trochę odpuś­cić… Zestaw­iliśmy pro­jek­ty i wyszło, że nasza książ­ka jest czymś z czym najtrud­niej nam zacząć.

I o ile, wpisy na blo­ga i nowe serie jesteśmy w stanie oga­r­nąć rano/w nocy/wcisnąć w ciągu dnia, bo mamy już je “w głowie”, o ile naszą aplikac­je zwycza­jnie będziemy dłubać wiec­zo­ra­mi (brrr, zaczy­na to brzmieć jak Java-all-day) i w końcu, jesteśmy w stanie na szty­wno wrzu­cić czas na przy­jem­noś­ci, relaks, wino, książkę i kota, to kole­j­na rzecz się po pros­tu nie zmieś­ci w kalendarzu.

Zro­biło się smut­no, bo nie chcieliśmy z tego pomysłu rezyg­nować. A potem w mojej głowie pojaw­ił się pomysł, a właś­ci­wie, to przy­pom­ni­ało mi się zdję­cie Kamili(a jak widać, napisała nawet o tym na swoim blogu), jakie zobaczyłam jak­iś czas temu na insta­gramie i pomyślałam, że to jest droga.

Workation

Idea jest pros­ta, zmieni­asz lokaliza­c­je, ale nadal wykonu­jesz znaczną część swoich obow­iązków, nie odci­nasz się zupełnie od swo­jej pra­cy. Ot, po pros­tu zami­ast w biurze leżysz w cie­niu para­so­la na plaży.…

W naszym wyko­na­niu zamysł jest trochę inny. Po pros­tu pod­czas naszych wyjazdów — waka­cyjnych, ale też tych week­endowych, zabier­amy lap­topy i pisze­my — na razie zakładamy że min­i­mum 2h dzi­en­nie. Takie założe­nie, z jed­nej strony nie pokrzyżu­je nam wyjaz­du — bo prze­cież, będziemy mogli zwiedzać i zami­ast pić kawę roz­maw­ia­jąc, będziemy ją pili pisząc, z drugiej będziemy PISAĆ, co oznacza, że nasz ebook pow­stanie szy­b­ciej, niż zakładaliśmy.

Jesteśmy bard­zo podekscy­towani tą per­spek­ty­wą i nie może­my się doczekać przyszłego week­endu, bo sko­ro jedziemy do Warsza­wy, to może­my to uznać jako pełno­prawny wyjazd i wyłuskać te 2h dzi­en­nie na pisanie.