Dzisiejszy wpis jest osobisty, ale myślę, że wiele z Was odnajdzie w moich przemyśleniach swoje problemy. U mnie tak naprawdę od samego początku mojego programowania było pod górkę…
Pod górkę z docenieniem, bo to co najczęściej słyszałam to:
No tak, jakby mnie uczył Kuba, to też by mi było łatwiej.
albo:
Ty to ogarniasz to programowanie, czy po prostu Kuba mówi Ci, co masz robić?
a czasem również:
No, ale on Ci podpowiada prawda, mówi, co masz pisać?
I uwierzcie mi, że z każdą taką docinką byłam coraz mniej wdzięczna Kubie za pomoc (oczywiście, była to chwilowa emocja).
A moim rozmówcą odpowiadałam, że of kors, fajnie, że Kuba mi pomaga, ale przecież nie programuje za mnie…
Odcinek drugi takich rozmów dotyczy mojej aplikacji:
To Kuba Ci po prostu to zaprojektował i teraz mówi, jak masz to pisać?
albo:
No razem piszecie sobie jakąś tam aplikacje?
albo, tym razem już bez udziału Kuby:
To co piszesz, to jakaś taka totalna prościzna, co nie?
No i znowu mnóstwo tłumaczenia, że nie, że sama zaprojektowałam, że piszę również sama, że czasem tylko coś podpowie, albo sprawdzi kod i że, moja aplikacja do e‑learningu wcale taka prościutenieńka nie jest i całkiem kompleksowo doucza mnie w programowaniu ;)
Tak, jak zapowiadałam, w styczniu planuję już podjąć pierwszą pracę jako programistka… czy muszę mówić, że nawet w tej kwestii słyszę, że:
(…) no, masz tylu znajomych w branży na pewno ktoś Ci coś załatwi.
I ostatnio, złapałam się na tym, że nawet nie chciało mi się tego negować.
Stop. Tak wcale nie powinno być.
To moja zmiana.
Ciężko pracuję na to, by uczyć się programowania. Sama decyzja o zmianie życiowej była najważniejszą i najtrudniejszą w moim życiu. To ja, codziennie zmagam się nie tylko z nową wiedzą (a tej naprawdę przyswajam w bardzo krótkim czasie bardzo dużo), ale też z moją niepewnością, obawami czy leniem, który podpowiada, by dzisiaj nie programować. To ja walczyłam 3 tygodnie by skończyć widoki swojej aplikacji żmudnie edytując sobie kod HTMLa i naprawdę męcząc się w tej edycji, by wczoraj, podczas kończenia ostatnich z uśmiechem radzić sobie z HTMLem i szukać, czy nie skasowałam gdzieś przez przypadek </div>.
To ja walcząc przede wszystkim ze swoją niepewnością w nowym dla mnie zajęciu będę starać się o pracę, niejednokrotnie odpowiadając pewnie na pytania nie tyle trudne techniczne, co niedowierzające w moje umiejętności.
I oczywiście, korzystam z pomocy. Kuby. Googla. Znajomych programistów…
Ale nie przesadzajmy, bo wcale nie mam łatwiej, a moje zasoby są takie jak większości z Was ( z resztą, po to nasz kurs Javy, by wszystko to, co jest mi przekazywane “podać dalej” i pomóc w Waszej nauce). Są przecież chociażby spotkania Geek Girls Carrots ich warsztaty, są programy mentoringowe jak chociażby Learn IT, Girl gdzie Kuba jest również mentorem, są koła naukowe na uczelniach, są darmowe i nie szkolenia i przede wszystkim, jest internet… Masa możliwości. Osoba ambitna i chcąca na pewno sobie poradzi.
To mój sukces.
Moje wyzwania, które podejmuje, dźwigam i zwyciężam (a więcej tu walki samej z sobą niż z kodem). I “każda kolejna linijka”* mojej aplikacji napawa mnie dumą i motywuje do pracy.
Nie chcę byś mi go zabierał. Umniejszał. Ośmieszał. Bo ja naprawdę na to ciężko pracuję.
Dziewczyny! Faceci! Nie pozwólcie zmniejszać Waszego sukcesu. Bądźcie dumni ze swojej pracy. I jeśli jeszcze raz, ktoś powie Wam, że macie łatwiej, pamiętajcie, że nikt za Was nie działa. I nawet największe wsparcie nie zastąpi systematycznej pracy. I nie ma co się czuć winnym, że dobrze ogarniacie, że szybko się uczycie, że rozumiecie.
Doceniajcie swoje postępy, bo WOW, to naprawdę bardzo, bardzo dużo!
* — no jak tak bym liczyła swoje postępy, to chyba musiałabym iść zoperować skurcz od uśmiechu na mojej twarzy :)