Milestone

By 8 October 2017 December 4th, 2017 Inspiracje, Praca

Wiem, że dla wielu z Was, to, że zmieniłam branżę, jest ogrom­nym osiąg­nię­ciem. I nie przeczę, kosz­towało mnie to sporo wysiłku, samoza­parcia i uporu. Pod­czas nau­ki były chwile pełne dumy, jak i te, gdzie tupałam, ze złoś­ci na siebie. Ale jak wiecie, udało się…

Ale świę­towanie po zdoby­ciu pier­wszej pra­cy trwało krótko, bo potem znacznie bardziej byłam sku­pi­ona na dal­szej nauce… Pra­cy było i jest naprawdę sporo, a każde kole­jne wyzwanie, które pode­j­mu­je dostar­cza mi nie tylko pra­cy, ale i frajdy…ale o niej jeszcze za chwilę.

Jestem właśnie na krót­kich wakac­jach, w Por­to, w Por­tu­galii. Objadam się owoca­mi morza, piję wspani­ałe wino i bard­zo moc­ną kawę, odpoczy­wam, zwiedzam…

A także pod­je­mu­ję ważną zawodową decyz­je. Jak­iś miesiąc może dwa temu, stwierdz­iłam, że muszę zmienić pra­co­daw­cę. Że chce więcej roz­wo­ju, wyzwań, ale z drugiej strony, wiecie nic na siłę, wyślę parę CV tu i tam…

No i wysłałam, i wzięłam udzi­ał w 3 naprawdę fajnych rekru­tac­jach. Rekru­tac­jach, które po raz pier­wszy, były mniej ner­wowe i stre­su­jące dla mnie. Rekru­tac­jach, które oczy­wiś­cie sprawdza­ły, czy umiem pro­gramować, ale przede wszys­tkim sku­pi­ały się na tym jakie jest moje pode­jś­cie do wyt­warza­nia opro­gramowa­nia, tak w ogole… Nie było już super pod­ch­wytli­wych pytań z javy, miałam za to pro­jek­tować aplikac­je, szukać potenc­jal­nych prob­lemów, pokazać jak mogę je rozwiązać… Na jed­nej z nich tworzyłam mikroser­wis w Playu, na którego naukę poświę­ciłam może dwa popołudnia…

Siedzę ter­az na plaży, albo w kaw­iarni, cieszę się wspani­ały­mi wakac­ja­mi i wybier­am spośród 3 firm, które nie tylko uznały, że potrafię kodować, a przede wszys­tkim dostrzegły, że moja pas­ja, chęć nau­ki i zdrowy rozsądek, doprowadz­iły do tego, że jestem naprawdę bard­zo dobrym programistą.

I oczy­wiś­cie, pro­gramista uczy się przez całe życie, więc nadal masa pra­cy przede mną, ale nikt nie ma wąt­pli­woś­ci, co do tego, że mi się to uda i szy­bko douczę się tech­nologii, w których oni pracują…

Nikt też nie ma wąt­pli­woś­ci, że moje umiejęt­noś­ci miękkie, chęć pra­cy z inny­mi ludź­mi, otwartość i waleczność w walce z prob­le­ma­mi, to cechy, które mnie wyróż­ni­a­ją. Podob­nie jak pas­ja do tego, co robię…

Te ofer­ty są do firm, które naprawdę mi pasu­ją, które sama wybier­ałam, bez żad­nej presji, że muszę znaleźć pracę. Za to z ogrom­nym naciskiem na sen­sowne możli­woś­ci mojego roz­wo­ju, ciekawe wyzwa­nia, świet­ną atmos­ferę w pra­cy… Na ten moment to są bard­zo moc­ne, może nawet trochę wymar­zone ofer­ty… Zaraz jed­na z nich stanie się pod­jętą przeze mnie zawodową decyzją…

Sier­pień 2014. Zaczęłam naukę pro­gramowa­nia. Luty 2015. Pod­jęłam pier­wszą pracę w IT. Oczy­wiś­cie tamte wydarzenia nadal są dla mnie ważne, ba, wpłynęły one na to gdzie jestem ter­az. Nigdy jed­nak aż tak moc­no się na nich nie sku­pi­ałam. Wiedzi­ałam, że to przede mną jeszcze dłu­ga dro­ga. Że cieszę się, ale nadal trochę brnę w niez­nane… Sprawdzam sama siebie, czy to jest moja dro­ga… Były wąt­pli­woś­ci, były momen­ty zała­ma­nia, gdy poziom świado­moś­ci rósł, przez co pozorny poziom wiedzy malał. Ale cis­nęłam dalej, bo ja naprawdę lubię pracę pro­gramisty. Cisęłam bard­zo moc­no, bo ja z tych, co ambic­je i wyma­gania wobec siebie mają nawet trochę zbyt wygórowane…

Jakkol­wiek wyświech­tanie to nie zabrz­mi, to moż­na tą moją drogę porów­nać z wchodze­niem na górę. Cho­ci­aż mijałam po drodze fajne wido­ki, to nie przys­tawałam przy nich na dłu­go. Robiłam zdję­cie, brałam łyk wody i szlam dalej. Wiedzi­ałam, że to jeszcze nie jest szczyt, czy mój cel. I ter­az w końcu mam poczu­cie, że na nim jestem. Doce­ni­am swo­ją wytr­wałość. Cieszę się tym, co zas­tałam. Cele­bru­je to trochę dłużej…bo w końcu dotarłam, tam gdzie chci­ałam być. I jak to w górach, dopiero z niego widzę kole­jne ciekawe góry do prze­jś­cia. Zaraz popraw­iam buty, sprawdzam mapy i idę dalej…

Zaraz też muszę pod­jąć tą decyz­je, a nie jest tak łat­wo, bo mam przed sobą naprawdę fajne ofer­ty od firm, które dla mnie są jed­ny­mi z naj­ciekawszych w Dublin­ie. Firm, w których pod­czas rekru­tacji poz­nałam wspani­ałych ludzi, które abso­lut­nie pasu­ją mi energią i sposobem pra­cy… No cóż, te rozważa­nia zostaw­ię dla siebie i por­tu­gal­skiego wina, przy­na­jm­niej póki co ;)

Pozwól­cie, że jeszcze przez chwilę nacieszę się tym widok­iem. Zasłużyłam. A potem, idę dalej!