To, że nie mamy teraz czasu to mało powiedziane ;) Ja praktycznie codziennie po pracy doczytuję, douczam się i poza Javą życia nie widzę xD Kuba podobnie, w szczególności, że jego projekt dzieje się globalnie i często wieczorami ma spotkania i konferencje. W weekendy ja śmigam na uczelnię w wersji naprawdę zminimalizowanej do granic możliwości, a Kuba pomaga w ogarnianiu domowych obowiązków. I tak nam zleciał styczeń, luty i leci marzec…
A pomysły wiszą. Nie wiem już który raz przekładamy różne skajpy i czaty, ale odkryliśmy, że zwyczajnie nie damy rady i musimy trochę odpuścić… Zestawiliśmy projekty i wyszło, że nasza książka jest czymś z czym najtrudniej nam zacząć.
I o ile, wpisy na bloga i nowe serie jesteśmy w stanie ogarnąć rano/w nocy/wcisnąć w ciągu dnia, bo mamy już je “w głowie”, o ile naszą aplikacje zwyczajnie będziemy dłubać wieczorami (brrr, zaczyna to brzmieć jak Java-all-day) i w końcu, jesteśmy w stanie na sztywno wrzucić czas na przyjemności, relaks, wino, książkę i kota, to kolejna rzecz się po prostu nie zmieści w kalendarzu.
Zrobiło się smutno, bo nie chcieliśmy z tego pomysłu rezygnować. A potem w mojej głowie pojawił się pomysł, a właściwie, to przypomniało mi się zdjęcie Kamili(a jak widać, napisała nawet o tym na swoim blogu), jakie zobaczyłam jakiś czas temu na instagramie i pomyślałam, że to jest droga.
Workation
Idea jest prosta, zmieniasz lokalizacje, ale nadal wykonujesz znaczną część swoich obowiązków, nie odcinasz się zupełnie od swojej pracy. Ot, po prostu zamiast w biurze leżysz w cieniu parasola na plaży.…
W naszym wykonaniu zamysł jest trochę inny. Po prostu podczas naszych wyjazdów — wakacyjnych, ale też tych weekendowych, zabieramy laptopy i piszemy — na razie zakładamy że minimum 2h dziennie. Takie założenie, z jednej strony nie pokrzyżuje nam wyjazdu — bo przecież, będziemy mogli zwiedzać i zamiast pić kawę rozmawiając, będziemy ją pili pisząc, z drugiej będziemy PISAĆ, co oznacza, że nasz ebook powstanie szybciej, niż zakładaliśmy.
Jesteśmy bardzo podekscytowani tą perspektywą i nie możemy się doczekać przyszłego weekendu, bo skoro jedziemy do Warszawy, to możemy to uznać jako pełnoprawny wyjazd i wyłuskać te 2h dziennie na pisanie.