A co gdybyś jutro miała rozmowę o pracę marzeń?

By 11 February 2019 Inspiracje

Ostat­nio usłysza­łam naprawdę mądrą poradę doty­czącą kari­ery zawodowej: „pracuj każdego dnia tak, jak­by miał być to twój ostat­ni dzień (w danej fir­mie)”. I nie chodzi tu prze­cież o to, by total­nie się obi­jać (bo w sum­ie ostat­niego dnia to nic się nie robi poza odd­aniem sprzę­tu i pokro­je­niem cias­ta), ale o pode­jś­cie, że w razie nagłej roz­mowy rekru­ta­cyjnej byłbyś w stanie naprawdę dobrze siebie przed­staw­ić. Pozwól­cie, że rozbi­ję to na kil­ka dodatkowych myśli.

Po pierwsze, pracuj uczciwie

Ktoś mi kiedyś powiedzi­ał, że junio­ra od senio­ra odróż­ni­asz tym, że ten dru­gi potrafi opowiadać o pro­jek­cie. Wyszczegól­ni decyz­je jakie pod­jął, opowie jakie pojaw­iły się wyzwa­nia, jak cel został osiąg­nię­ty i w jaki sposób jego dzi­ałanie wpłynęło fir­mę, zespół. Będzie on również potrafił powiedzieć co moż­na było zmienić, czy to w tech­nicznych decyz­jach czy w samym pro­ce­sie, by uzyskać inne / lep­sze rezul­taty. I takie wyciąg­nię­cie wniosków jest możli­we tylko wtedy gdy pracu­jesz ucz­ci­wie i świadomie (niech klepanie kodu naprawdę pozostanie tylko żartem).  Efek­ty Two­jego zaan­gażowa­nia w pracę, czy kon­sek­wenc­je decyzji nie znikną enig­maty­cznie po złoże­niu wypowiedzenia. To są doświad­czenia i his­to­rie, które ciężko wymyślić na poczeka­niu (a te wymyślone, łat­wo rozpoz­nać pod­czas roz­mowy) i od których może zależeć zatrud­nie­nie u przyszłego (wymar­zonego) pra­co­daw­cy. I tak, więk­szość dobrych firm rekru­tu­je zada­jąc takie pyta­nia (oczy­wiś­cie nie tylko, ale zda­ją sobie one sprawę, że znacznie trud­niej zmienić człowieka, niż nauczyć go lepiej/inaczej programować).

Po drugie, pracuj dla klienta i  siebie. 

Nie dla man­agera, nie dla TLa, a dla siebie i klien­ta. Solve for cus­tomer jest znaną dewizą wielu firm pro­duku­ją­cych opro­gramowanie. I słusznie! Bo prze­cież nasz kod to nic innego jak sposób rozwiąza­nia jego prob­lemów. A czemu dla siebie? Możesz to nazwać czystym sum­ie­niem, możesz szukać w tym też real­i­zowa­nia swo­jej ścież­ki zawodowej… Niem­niej, rzecz na której powin­no zależeć Ci najm­niej to pozorne zad­owole­nie two­jego przełożonego. Pozorne czyli takie, które wyni­ka z jego niewiedzy czy nieod­powied­niego pode­jś­cia. Twój manger nie musi Cię lubić (bo wypeł­ni­asz jego każde polece­nie), a ty nie musisz podążać za każdym jego słowem. Nie zrozum mnie źle, nie namaw­iam tu do bun­tu na pokładzie, ale do pró­by zrozu­mienia o co chodzi two­je­mu przełożone­mu, a w przy­pad­ku, gdy nie do koń­ca się z tym zgadza­sz do roz­mowy z nim czy jego przełożony­mi. Dajmy taki przykład, po raz kole­jny dosta­jesz „nudne” (co znaczy nudne to też inna sprawa, bo cza­sem nuda może wynikać z niezrozu­mienia potrze­by biz­ne­sowej, albo pochop­nej oce­ny jak to rozwiązać tech­no­log­icznie) zadanie. Co to może oznaczać?

  1. W pro­jek­cie chwilowo jest kil­ka takich zadań i trze­ba je po pros­tu skończyć
  2.  Twój szef nie ma poję­cia, że jest ono dla Ciebie nudne
  3. Dostałeś to zadanie, bo nie wykaza­łeś zain­tere­sowa­nia żad­nym innym więc przełożony uznał, że jest to bez różnicy 
  4.  Miałeś okazję zgłosić się do innych zadań, ale tego nie zro­biłeś, więc tylko takie zostało … 

Pewnie opcji jest tutaj więcej — niem­niej przez domyślanie się nic tutaj nie osiąg­niemy. Pracu­jąc dla siebie, powinieneś więc zapy­tać o tą sytu­ację i zas­tanow­ić się z przełożonym jak uniknąć jej w przyszłości.

Po trzecie, dbaj o swój rozwój

Firmy są różne, pro­jek­ty też, a nawet i w najlep­szej fir­mie i naj­ciekawszym pro­jek­cie możesz trafić na „sze­fa idiotę”. Niem­niej złe warun­ki nie oznacza­ją, że nie możesz się rozwi­jać, albo, że ter­az już nigdy nie będziesz mogła zmienić firmy. Jeśli masz jas­no określony cel oraz deter­mi­nację, możesz go osiągnąć mimo niesprzy­ja­jącego środowiska ( o tym jak uczyć się bez zmi­any pra­cy pisal­iśmy w tym wpisie). Oczy­wiś­cie może być to trud­niejsze i bardziej frus­tru­jące, niem­niej nadal może być cen­nym doświadczeniem.

Pamię­taj też, że rozwój pro­gramisty to nie tylko tech­nolo­gie. To też rozu­mie­nie biz­ne­su, umiejęt­ność współpra­cy, udziela­nia infor­ma­cji zwrot­nej, dzie­le­nia się wiedzą, pode­j­mowa­nia decyzji… 

Po czwarte, sprzątaj po sobie

Czy to trze­ba tłu­maczyć? Może tak, bo spotkałam na swo­jej drodze pro­gramistów, którzy potrafili nabała­ganić i zmienić zespół/odejść. Nie chcesz być tym kole­siem, który to robi. Świat IT jest mimo wszys­tko mały i może­my się spotkać w kole­jnej pra­cy. Daj o swo­je zda­nia, tak byś bez prob­le­mu mógł je w każdej chwili przekazać. Bez kilku dni przy­go­towań, czy pisa­nia na pręd­ce doku­men­tacji (to moż­na zawsze zro­bić w trak­cie, na bieżąco).

Po piąte, nie ma firm idealnych

Nawet jeśli dziś dana fir­ma jest wymar­zonym pra­co­daw­cą dla Ciebie, z różnych przy­czyn  może zmienić się w prze­cięt­nego, na hory­zon­cie może pojaw­ić się inna, lep­sza ofer­ta, lub też two­je oczeki­wa­nia mogą się zmienić. Pamię­taj o tym, nie bój się przeglą­dać ofert, czy co jak­iś czas wery­fikować, czy obec­ny pra­co­daw­ca na pewno jest dla Ciebie. Pytanie: a co gdy­bym nagle zaczęła pra­cow­ać w fir­mie XYZ może naprawdę zaprowadz­ić Cię do ciekawych przemyśleń.

Takie jest moje rozu­mie­nie rady: „pracuj każdego dnia tak, jak­byś miał być to twój ostat­ni dzień (w danej fir­mie)”. Staraj się. Ucz. Bo robisz to dla siebie!

A jaką Ty ostat­nio usłysza­łaś radę odnośnie kari­ery zawodowej? Koniecznie podziel się nią w komentarzach.