Jak Ty to wszystko ogarniasz? — to chyba najczęściej zadawane pytanie przez moich znajomych. Odpowiedź na nie jest prosta: ciężko pracuję, by utrzymać wysoką motywację. W tym wpisie podzielę się moimi sposobami na skuteczne pilnowanie swojego marzenia.
Za mną (używając zgrubnych szacunków) już jakieś 80h nauki programowania. Staram się, by dziennie było to minimum 1,5h. Bywają dni lepsze, gdzie ciężko mnie oderwać od Eclipsa i takie marudne, gdzie jedną stronę dokumentacji czytam 3 razy, by stwierdzić, że nic nie zapamiętałam. Jednak nauczenie się programowania w Javie jest dla mnie teraz absolutnie najważniejsze, dlatego bardzo świadomie wspieram ten proces.
Po pierwsze, wyznacz cel
Od tego tak naprawdę należy zacząć. Znam siebie i dość jasne było dla mnie, że jeśli nie ustawię sobie jakiegoś punktu, do którego mam dążyć, i uczyć się będę w ramach fanaberii to nie za dużo z tego wyjdzie. Mam więc cel: by do końca roku czuć się w Javie na tyle pewnie, by aplikować na pierwsze programistyczne stanowisko. Taki cel, to i dużo i mało, ale warto zwrócić uwagę na to, że najważniejsza w nim jest moja pewność siebie. Of kors, nie chodzi o to, by w pół roku mieć wiedzę Kuby, a bardziej by nie wstydzić się swojej niekompetencji, mieć jej świadomość czy w końcu swobodnie się czuć z tym, co się wie, a czego nie.
Taki cel jest bardzo fair dla mnie samej: pewnie mogłabym startować do programistycznej pracy wcześniej, nie chcę się jednak wewnętrznie męczyć, z drugiej strony, nie powinnam czekać na wiedzę tajemną i dążyć do osiągnięcia poziomu mistrza, bo to, bez praktyki i realnych zadań po prostu nie nastąpi. Mój cel jest ambitny, ale i realistyczny i chyba te dwie rzeczy gwarantują skuteczne zmotywowanie (widzę koniec ścieżki, choć jest on daleko, a w sumie, w sumie to jest też początkiem.
Po drugie, mierz postępy
Obecnie kończę 8 część kursu Javy opracowanego przez Kubę i sama świadomość tego, że to 8 lekcja z 25 bardzo mi pomaga. Dlatego też w czwartek, do każdej lekcji wprowadziliśmy grafikę z ziarnami kawy, by pokazać Wam gdzie jesteście w swojej nauce. To niby nic, ale mi niesamowicie pomaga i motywuje do dalszej pracy. Warto mieć świadomość dystansu, który się pokonuje.
I to nie tylko mentalnie. Świetnym testem wiedzy są pytania z tutoriali Oracla, które nie dość, że systematyzują wiedzę, pokazują mi, że jednak coś zapamiętałam. Nie spinam się, nie podchodzę do nich jak do egzaminu, ale staram się samodzielnie znaleźć odpowiedź. Czasem też Kuba przepytuje mnie z zagadnień, to również niesamowicie systematyzuje wiedzę.
Po trzecie, nagradzaj siebie
Można powiedzieć, że prezenty za programowanie zaczęły się z grubej rury, bo ja za zakończony kurs na codecademy dostałam komputer ;) ale tylko dlatego, że na moim netbooku, na którym wtedy pracowałam prawdopodobnie nie byłabym w stanie odpalić Eclipsa :P Teraz nagrody są bardziej symboliczne, ale równie miłe. To może być cukierek, paczka żelków czy odcinek ulubionego serialu. Możesz zbierać naklejki albo 5 zł za każdą ukończoną lekcję, albo dać sobie większą nagrodę po kilku :) absolutnie nie bój się siebie nagradzać!
Po czwarte, powiedz o tym światu
Założenie tego bloga, było strzałem w 10 również w kwestii mojej i Kuby motywacji. Dzięki temu, mam naprawdę fajne lekcje Javy (ok, czasami jestem od Was szybsza i zamiast przystępnej kwintesencji tematu dostaję linki do dokumentacji i zadanie), a w dodatku wielkie wsparcie. Dziękuję za wszystkie miłe wiadomości odnośnie mojej zmiany branży i trzymanie kciuków. Niemały udział mają w tym moi znajomi, którzy absolutnie przesyłają mi tonę pozytywnej energii. Nie musisz zakładać bloga (ale przecież możesz), opcją równie fajną jest zebranie wszystkich znajomych na imprezie i powiedzeniu im o Twoim celu. Możesz też poprosić najbliższą Ci osobę o pomoc i pilnowanie w postanowieniu.
Po piąte, pamiętaj
Możesz nosić na nadgarstku gumkę recepturkę i za każdym razem, gdy pomyślisz, żeby olać naukę programowania sobie z niej strzelić. Sposób brutalny, ale podobno działa. Możesz też pójść w zwykłą bransoletkę, która będzie Ci o tym przypominać (np. chouchou, gdzie w środku wypisuje się swoje życzenie). Możesz ustawić sobie w kalendarzu przypomnienie o nauce, przykleić post-ita na monitor… Przypominaj sobie o swoim celu, tak często jak tylko możesz.
Po szóste, nie daj się zwariować
Nie nie muszę uczyć się programowania codziennie. Jak mam gorszy dzień, to po prostu mogę położyć się z kotem i książką i absolutnie nie dotykać komputera. Jeśli coś mi nie idzie nie muszę wyrywać sobie włosów z głowy i stresować jak egzaminem maturalnym. Warto dać sobie trochę zdrowego luzu, by nie obrzydzić sobie swojego celu.
Wtedy też marzenie pozostanie marzeniem, a nie karą czy obowiązkiem.
Tak właśnie dbam o swoją motywację do działania, mogę stwierdzić, że działa to całkiem nieźle a ja, no cóż, dalej chcę być programistką.
Jeśli masz jakiś swój sposób na motywację — podziel się! Od przybytku głowa nie boli!
‘