Od czasu gdy napisałam pierwszą linijkę kodu minęło już trochę czasu, lekko ponad 5.5 roku. W lutym 2015 podjęłam swój pierwszy programistyczny staż i rozpoczęłam swoją karierę zawodową w IT. Tak też powstały kobiety do kodu. By pomóc mi uczyć się programowania i dodać mi motywacji w tym procesie. By podzielić się wiedzą, w której selekcji i prostym tłumaczeniu pomógł mi Jakub. By w końcu dokumentować moją drogę, doświadczenia, sukcesy i porażki. Nasza społeczność rosła i rozwijała się przez te lata.
Ale też zmieniły się moje potrzeby i plany co do tego bloga. Tworzenie treści dla początkujących, choć nadal interesujące, nie było tym, co przynosiło mi największy na dany moment rozwój. Łatwo zauważyć, że ostatnie dwa lata na blogu były zdecydowanie mało owocne w nowe treści. Wynikało to z mojego mocnego skupienia się na swoim rozwoju zawodowym bezpośrednio w pracy, ale też z tego, że po ludzku nie dało się ciągnąć pracy, bloga, domu równocześnie w sposób jakościowy i nie wpływający na moje samopoczucie. Podobne podejście miał, i ma, Kuba, który w swoim wolnym czasie mocniej skupił się na rozwijaniu innych hobby.
W tamtym roku doszły dość spore zmiany życiowe związane z przeprowadzką z Dublina do Berlina, które, choć w znacznym stopniu pozytywnie wpłynęły na moje samopoczucie, to też spowodowały, że ja sama potrzebowałam czasu na adaptację i poznanie nowego miasta. Warto jednak podkreślić, że to, że na blogu nie pojawiały się nowe treści nie oznaczało, że moja nauka i kariera się nie rozwijają.
Powiedziałabym, że było wręcz przeciwnie, a środowisko pracy dostarczało wystarczającej liczby wyzwań — nie do końca musiałam ich szukać na zewnątrz. Wyzwań było naprawdę sporo, pracowałam między innymi nad sporą migracją danych połączoną z refaktorem, zmieniłam całkowicie zespół i obszar produktowy, więc pojawiło się wiele wyzwań biznesowych, a także tych związanych z wydajnością i rzetelnością systemu. Był to dla mnie zdecydowanie ciekawy czas, nie tylko w związku z ciekawymi i nowymi tematami, ale też czas w którym dostrzegłam pewne zmiany jeśli chodzi o moje podejście do postrzegania własnych umiejętności i wiedzy.
Nabrałam pewności, która znacznie ułatwiła mi bycie właścicielem nowych zadań i problemów. Nie chodzi tu wcale o posiadanie odpowiedzi na każde pytanie, ale przede wszystkim na świadomość, że warto je zadawać. Więcej o tym, jak rozumiem tytuł seniora przeczytacie w moim wpisie.
I choć i wtedy, i teraz wiem, że technicznie zawsze będą obszary do nauki czy aktualizacji wiedzy, a także zwyczajnie do zdobycia doświadczenia, to zeszłoroczny awans mentalnie pozwolił mi na mały oddech i bardziej świadomą pracę nie tylko z kodem, ale i z końcowym produktem czy moim zespołem.
Gdy jak wcześniej wspomniałam zmieniłam projekt, tak naprawdę praca z całym zespołem nad wypracowaniem naszych standardów i procesów, a także dzielenie się dobrymi praktykami, nie tylko w teorii i praktyce było nie tylko równie ważne co moje kodowanie, ale wręcz ważniejsze. Zaczęłam też mentorować jednego z Senior Software Engineerów z mojego zespołu. A po kilku miesiącach otrzymałam szansę, o której mówi tytuł tego wpisu — miesiąc temu zostałam Technical Leadem całego zespołu.
Oczywiście, w tej roli jestem świeżakiem i na pewno wiele ciekawych lekcji przede mną. Niemniej, myślę, że warto poinformować Was o takim zwrotnym momencie w mojej karierze. W firmie, w której pracuje TL nadal programuje, mentoruje i coachuje swój zespół (zazwyczaj 2–4 programistów), a także bardzo blisko współpracuje z Product Managerem i Designerem — jest to więc dość wymagające stanowisko obejmujące 3 różne obszary: produkt, technologię i pracę z ludźmi. Z drugiej strony, dla mnie to trochę powrót do korzeni, gdyż w czasach studenckich działałam w organizacjach NGO, zarządzałam ludźmi i projektami, a także szkoliłam z umiejętności miękkich. Ciekawym będzie móc wykorzystać tak zdobyte doświadczenie w profesjonalnym środowisku. Przede mną naprawdę wiele ciekawych ścieżek przyszłego rozwoju zawodowego.
I trochę w związku z tym piszę. Wiem, że w najbliższy rok, a może i dłużej nie będzie dla mnie czasem na tworzenie treści dla początkujących, mam świadomość, że będę skupiać się na swoim rozwoju w nowej roli. Dla wielu z was, treści tego podstawowego kursu javy naprawdę się przydały (pracując nad publikacją tego wpisu dostałam maila w właśnie takiej sprawie — co jest bardzo, bardzo motywujące), i choć część z nich technicznie uległa przedawnieniu, to z drugiej strony koncepty i postawy nadal są takie same. Nie będziemy ich rozwijać, natomiast też będą one nadal dostępne na naszym blogu.
Naturalnym wydaje się, by treści jakie tworzę rosły razem ze mną i w tym momencie skupiły się bardziej na doświadczeniach związanych z rolą Technical Leada.
Chcę nadal dzielić się swoją historią, i pamiętać, że zaczynałam jako 25 latka, od zakładu w pracy, kto szybciej nauczy się Pythona — ja (wtedy marketing) czy project manager, by pół roku później zacząć swój pierwszy staż w Javie. I że ta pasja do kodu, programowania i tworzenia aplikacji, które rozwiązują problemy użytkowników jest we mnie i ciągle rośnie. Naprawdę przebranżawiając się znalazłam swój zawód.
Wiem, że chcę ją rozwijać pracując w pełnym wymiarze godzin, a tworzenie treści traktuje jako coś dodatkowego, dla przyjemności dzielenia się wiedzą i doświadczeniem, ale też wymiany myśli i nauki. I z takim właśnie nastawieniem będę tworzyła w sieci, skupiając się na aktualnych wyzwaniach.