#LazySunday od chcę do potrzebuję

By 28 February 2016 Think Big

-Mamooo, mamo, mamo! Mamo, popa­trz! Czy mogę? Mamo, kup mi! W super­marke­cie, w sklepie z zabawka­mi, prasą, ubra­ni­a­mi, ciastkarni, księ­gar­ni, wszędzie… Na pewno to słysza­łeś. I myślisz sobie wtedy : „Bied­ni rodz­ice…” „Dobrze, że to nie do mnie…” albo „Ej, kiedyś sam taki byłem.”

Nie nasz dzieci­ak, nie nasz prob­lem… Czyżby? Spójrz na swo­je ostat­nie duże zakupy :) Czy to co kupiłeś było ci niezbędne? A może po pros­tu coś zobaczyłeś i wrzu­ciłeś do koszyka?

Różni­ca między zach­cianką a potrze­bą zda­je się być pros­ta. Potrze­ba — coś czego potrze­bu­jesz, zach­cian­ka — coś czego chcesz.

Ciężko nie ulec pokusie i nie speł­ni­ać swoich zach­cianek. Częs­to jed­nak ta pokusa, to po pros­tu brak wiedzy o tym, co tak naprawdę jest Ci potrzeb­ne. Potrzeb­ne Tobie, Two­jej rodzinie, przy­ja­ciołom, grupie w jakiej pracu­jesz, orga­ni­za­cji, fir­mie… Zach­cian­ki może mieć klient, który zami­ast odpowiadać Ci o potrze­bach biz­ne­sowych, będzie od razu wyma­gał konkret­nych rozwiązań. “Nasz klient, nasz Pan” pomyślisz, real­izu­jąc jego kole­jny wymysł, bo prze­cież jak zro­bisz, to będzie zad­owolony, a i fak­turkę zapłaci (może nawet w terminie).

Jak odkryć potrzeby?

To żmud­ny pro­ces. Przede wszys­tkim trze­ba mieć uszy i oczy otwarte :) I zbier­ać dużo infor­ma­cji z wielu źródeł… Nie tylko od siebie! Zazwyczaj mamy ten­dencję do myśle­nia rozwiąza­ni­a­mi, albo wręcz „małpowa­nia” tego co mamy wokół. Nie zal­iczyłem sprawdzianu ->potrze­bu­ję korepety­cji, sąsi­ad ma nowy samochód -> kupię i ja, pra­cown­i­cy nie wyra­bi­a­ją celu->zrobię im szkolenie…

Nie pode­j­mu­je­my pró­by zrozu­mienia, po co ta super funkcjon­al­ność ma być, wystar­czy nam, że jest dobrze opisana. Nieste­ty, taką postawę bard­zo częs­to spo­tykamy, bądź znamy z opowiadań… A mi, oso­bie, która nie jed­ną anal­izę potrzeb szkole­niowych wykon­ała włos się na głowie jeży i bard­zo trud­no jest mi zaak­cep­tować takie pozorne rozwiąza­nia.  Bo cza­sa­mi jest z nimi tak, jak poniżej:

Widząc objawy szukamy rozwiązania…

No to szy­b­ka wiz­y­ta w przychodni.

Lekarz pyta czy masz gorączkę, a ty mówisz, że tak, 39 stop­ni. Nie pyta o nic więcej tylko stwierdza: angi­na. Daje recep­tę, mówi następ­ny, proszę.

Czu­jesz się obur­zony? A może wręcz zagrożony? Prze­cież do gorącz­ki miałeś też ogrom­ny ból brzucha! A może też dzieje się coś wewnątrz, co wykaza­ły by np. bada­nia krwi …

No właśnie! Diag­noza powin­na być wyko­nana na pod­staw­ie kom­plek­sowych badań! Podob­nie znalezie­nie tego, co jest potrzeb­ne, wyma­ga anal­izy… I długiego zadawa­nia pytań: Dlaczego? Po co?

Dość powszech­nie znana jest meto­da 5xWHY, która pole­ga właśnie na kilkukrot­nym zadawa­niu pyta­nia dlaczego. Dopiero zna­jąc powód, przy­czynę, motywację moż­na szukać odpowied­niego rozwiąza­nia. To zawsze powin­na być ta kolejność!

Wpis-Header lazy sunday-7

 

Tak, taki pro­ces wyma­ga cza­su i chę­ci, ale tylko dzię­ki niemu może­my prawdzi­wie odpowiedzieć na potrzeby.

I do tego Cię zachę­camy, nieza­leżnie czy chodzi 0 życie pry­watne czy zawodowe.