#Lazy Monday. Nie bądź Zosią — Samosią

By 8 September 2014 October 14th, 2014 Motywacja, Think Big

Samodziel­ność i samowystar­czal­ność to dwie cechy, który­mi bard­zo się cieszę. Wiem, że abso­lut­nie jestem w stanie oga­r­ni­ać bard­zo, bard­zo dużo sama i dość niechęt­nie korzys­tam z pomo­cy innych, bo pewnie ktoś będzie jej bardziej potrzebował.

#Cykl lazy Sun­day to wpisy nie do koń­ca związane z pro­gramowaniem. Cza­sem zna­jdziesz tu coś, co nas ostat­nio inspiru­je lub moty­wu­je, a cza­sem po pros­tu przepis na dobre cias­to czy recen­z­je kul­tur­al­no-gas­tro­nom­iczną. Ot, coś na leni­wą niedzielę. Jak widać cza­sem niedziele są bard­zo zapra­cow­ane i prze­suwa­ją się na poniedzi­ałek, za co serdecznie przepraszam i zapraszam do lektury.

Wszystko sama!

Ja częs­to mam ten­denc­je do bycia właśnie taką Zosią-Samosią. Mój pier­wszy pro­jekt zre­al­i­zowany w orga­ni­za­cji stu­denck­iej częs­to wyma­gał dodatkowej pra­cy, a ja zami­ast mówić o tym zespołowi, po pros­tu — dzi­ałałam. Na drugim roku studiów było naprawdę dużo nau­ki, a ja byłam wów­czas prezy­den­tem AEGEE-Warsza­wa i zwycza­jnie nie byłam w stanie wszys­tkiego oga­r­nąć. Zami­ast poprosić o pomoc — nie do koń­ca poradz­iłam sobie ze znalezie­niem cza­su na wszys­tkie przed­mio­ty i miałam dzię­ki temu kil­ka powtórek…

Takie łapanie mnie na gorą­cym uczynku następu­je jeszcze raz na jak­iś. Łapie się albo sama, albo z pomocą przy­jaciół. I w sum­ie, nie wiem czemu prosze­nie o pomoc przy­chodzi mi tak trud­no. Na zim­no i spoko­jnie jestem prze­cież w stanie stwierdz­ić, że to nic złego, że lep­iej by ktoś mi pomógł, jeśli chce, może i potrafi. No właśnie, korzys­tanie z pomo­cy innych jest przy­jemne (tutaj wszys­tkie Zosie-Samosie muszą się wzdrygnąć, ja też się wzdry­gałam, ale naprawdę nie warto).

Choć­by nau­ka pro­gramowa­nia. Na samym początku miałam ogrom­ny prob­lem z pytaniem Kuby czy innych zna­jomych pro­gramistów o swo­je prob­le­my. Zwycza­jnie, wsty­dz­iłam się swo­jej niewiedzy. No i jasne, mogłam abso­lut­nie wszys­tko googlać i nie korzys­tać z ich pomo­cy, ale częs­to łączyło się to z kilku godzin­nym poszuki­waniem rozwiąza­nia, które było naprawdę na wyciąg­nię­cie ręki (jakaś literówka, której nie zauważyłam)…

To, co? Ja pro­ponu­ję szczere 10 sekund samej ze sobą i zas­tanowie­nie się, czy aby nie moż­na by było trochę zmienić swo­je pode­jś­cie do zadań i na chwilę odpuś­cić bycie Zosią (mała pod­powiedź, jeśli od daw­na nie miałaś cza­su na kawę z przy­jaciółką, albo na chwilę dla siebie to może właśnie wzięłaś sobie za dużo na głowę?). Poszukaj wśród swoich pro­jek­tów takich, który­mi moż­na się podzielić.

A alter­natyw jest całkiem sporo :)

Po pierwsze: podziel i zaplanuj!

Zawo­jowanie świa­ta to naprawdę świet­na wiz­ja, widzę tylko jed­no ale… jest to ogrom­na pra­ca ;) Jeśli masz więc kil­ka pomysłów na pro­jek­ty i biznes spróbuj je podzielić i zacząć od tego najbardziej opła­cal­nego. Popa­trz na zaso­by i korzyś­ci, ale też na fun jaki będziesz z niego miał (fun fac­tor zawsze jest ważny). Nie zaczy­naj za wiele pro­jek­tów na raz, bo w żaden nie zaan­gażu­jesz się w 100%, a z resztą pra­ca na oparach sił, po nocach przyniesie raczej prze­ciętne rezultaty.

Po drugie: zaproś znajomych!

To dzi­ałanie wyma­ga trochę pra­cy wcześniej – fajnie zebrać wokół siebie grupę ludzi, którzy będą Cię wspier­ać, last minute może być trochę za późno. Ale to naprawdę dzi­ała – zami­ast stać na uli­cy i prosić ludzi o udzi­ał w ankiecie do Two­jej mgr­ki zaproś swoich zna­jomych do pomo­cy- od razu zaoszczędzisz kupę cza­su ;) Z resztą, na pewno ktoś pomoże Ci z upiecze­niem ciastek na event, a ktoś pole­ci dobrego grafi­ka… Grunt to zapy­tać i wciągnąć ich do działania.

Nie bój się, że stracisz swój pomysł, albo, że przez takie zlece­nie, to nie będzie już coś ide­al­nego… Zazwyczaj inne oso­by wnoszą do pro­jek­tu więcej niż Ci się wyda­je i całość naprawdę zysku­je… A co gdy w gronie swoich zna­jomych nikt nie może Ci pomóc?

Po trzecie: kup!

Zapłać. Oczy­wiś­cie, możesz sam nauczyć się pro­jek­tować strony inter­ne­towe  Pomyśl jed­nak ile razy potem będziesz musi­ała to robić ponown­ie. Wiem, że możesz nauczyć się wszys­tkiego, że jesteś w stanie przetłu­maczyć nawet z kore­ańskiego, a także samodziel­nie wys­tru­gać sobie nar­ty… Jed­nak, jeśli Twój cel jest trochę inny, nie bój się zapłacić za to, co Cię do niego przy­bliży. Dlaczego? Ostat­nio wyczy­tałam w książce H. Murakamiego bard­zo fajną rzecz, z którą całkowicie się zgadzam:

Jeżeli moż­na coś kupić za pieniądze, trze­ba to zro­bić, nie zas­tanaw­ia­jąc się nad zyskiem czy stratą. Nad­mi­ar energii należy zachować na załatwie­nie rzeczy, których nie da się kupić.

Make sense, prawda?

Jeśli tworze­nie strony Two­jej nowej orga­ni­za­cji ma zająć Ci 4 miesiące, a możesz na początek sko­rzys­tać z dar­mowego szablonu Word­Pres­sa, albo takiego pre­mi­um, albo wydać trochę więcej i poprosić o wspar­cie grafi­ka, to chy­ba warto skupić się na innej, bardziej kon­cep­cyjnej pracy.

Bo jedyne co musi być Two­je to pomysł. Do resz­ty rzeczy nie bój się znaleźć wsparcia.